Zaszeleścił skargą liść:
„Ja nie mogę nigdzie iść.
Ja nie mogę zwiedzać kraju,
Tylko wiszę tu na skraju.
Ten sam widok już od rana:
Łąka, trawa taka sama,
Gałąź, drzewo takie cudne,
Ale już są dla mnie nudne.
Czasem tylko deszcz donosi,
Że za lasem wioski rosi,
Że za rzeczką kropi miasta,
W górach wodą skały chlasta.
Czasem tylko wiatr mi wieje,
Co się gdzieś tam w kraju dzieje,
O czym szepczą w okolicy,
O czym mówią na ulicy.
Czasem tylko jakiś ptak
Skrzywi główkę, da mi znak,
Bym spróbował, tak jak on,
Zerwać więzy, sfrunąć stąd”.